Madame Anisette

Nabyłem – po raz kolejny – różę 🙂

Do tej pory sam miałem dwie – Madonnę i Lincolna, ale ją wykończył przędziorek, a jego palące słońce na balkonie. Koniec końców jedyne z moich różanych pomysłów uchowały się w kleingarten moich rodziców. Tam siedzą i mają się dobrze, ale siłą rzeczy lepiej im w ziemi, niż w skrzyni na balkonie.

Niemniej postawiłem zrobić jeszcze jedno podejście i sprowadziłem Madame Anisette. Została posadzona w zeszły czwartek, podlana, zakopczykowana i siedzi.

IMG_20240422_140854

Równość a’la kobiety

Drogie Panie, droga Lewico,

zawsze miałyście mój głos, ale właśnie się skończyło. Podziękowania proszę kierować do p. Żukowskiej.

https://www.rp.pl/polityka/art39539641-zukowska-rownosc-tak-ale-lewica-jest-przeciw-rownemu-wiekowi-emerytalnemu-kobiet-i-mezczyzn

Jeśli równouprawnienie ma tak wyglądać, to od dziś nie jesteśmy równi. Jesteście słabsze. Jesteście głupsze. Dodatkowo macie te swoje fanaberie jak np. miesiączka lub globus.

Zaraz kolejne wybory, być może nawet referendum w sprawie aborcji – cóż, czyż nie jest powiedziane w Piśmie, że w bólach rodzić będziecie? Niektóre z Was być może tego nie przeżyją.

14 lutego

Na samą myśl, że coś może być najstarszym zabytkiem piśmiennictwa w danym języku takie mnie ciary przechodzą, że nie macie pojęcia. Gdyby tu nagle pojawił się Czart, wyciągnął i kazał podpisać cyrograf, to jednym z moich warunków byłoby kompletne rozkminienie praindoeuropejskiego + 10 lat życia, tak bym jeszcze mógł trochę pospijać śmietanki i nakarmić mą hybris.

21 stycznia

Z serii Przypomniało mi się.

Było to jeszcze w PL, lat pewnie temu z 5-7. Zima akurat była uderzyła z pełną mocą, lodu i śniegu było sporo. Traf chciał, że idąc do nas trzeba było, wysiadłszy na przystanku tramwajowym, pokonać podwójne torowisko. No i kiedyś wracam z pracy; styczeń, więc o 17 już ciemno. Z tramwaju wysiadło parę osób, idziemy, torowisko oblodzone i przede mną facet – Bach! – leży. Normalnie jakby go ktoś obuszkiem rozciągnął. Podchodzę ratować, podnoszę; widzę, że żyć będzie, więc z uśmiechem na ustach pytam ‚Czyżby Anuszka olej rozlała?’. Facet popatrzył na mnie dziwnie, podziękował i poszedł.

Zero wdzięczności w narodzie.

Nightcap

Przyjechał tytoń.

IMG_20211020_202656

Jeszcze nie próbowałem, bo w domu nie palę, a na zewnątrz taki szkwał, że nie miałoby to sensu.  Zobaczymy, ale w sumie to o czym innym chciałem. Co do zasady rozumiem, że etykiety wyrobów tytoniowych nie powinny być zachęcające (że zachęcające nie powinny być także etykiety wyrobów alkoholowych – a są – to już inna sprawa). Niemniej boleję nad faktem, gdyż etykiety tytoni fajkowych są często naprawdę bardzo dobrze zaprojektowane i zwyczajnie żałuję, że połowa zostaje po pierwsze zajęta, a po drugie zajęta przez informację, która z przyjemnością nie ma niestety nic wspólnego. Drzewiej inaczej bywało – poniżej Nightcap z pełną etykietą i jeszcze w wersji Dunhilla:

il_1140xN.1051207819_2c7e

Swoją drogą ciekaw jestem, czy są badania pokazujące ile osób zrezygnowało z sięgnięcia po papierosy pod wpływem informacji/zdjęcia na opakowaniu.

Normanowie

Gdybyście potrzebowali czegoś do poduszki na długie zimowe wieczory, polecam ‚The Norman Conquest’ Morrisa. Morris generalnie dobrze pisze, ale Conquest jest chyba najlepszy. Czyta się go niczym dobry kryminał, lub powieść przygodową – sam czytam chyba czwarty raz a i rodzic mój dostał tę książkę z nie-pamiętam-już-jakiej-okazji. Jest to też jedna z tych historii, gdzie człowiek się zastanawia ‚co by było gdyby’ i patrząc na bitwę pod Hastings, to naprawdę do tego ‚gdyby’ niewiele brakowało.

Apostazja cz.2

Całe życie nie otrzymałem listu z kościoła, a wczoraj przyszły dwa: jeden od proboszcza od św. Macieja na Schönebergu, drugi z Arcybiskupstwa Berlin. Św. Maciej informuje mnie, iż dostał informację, że wystąpiłem z KK; przyjmuje ten fakt do wiadomości, zastanawia się nad powodami oraz oferuje rozmowę, gdybym czuł taką potrzebę. Nie czuję.
List z arcybiskupstwa zawiera +/- to samo oraz stronę o A4 o konsekwencjach apostazji, zarówno duchowych, jak i finansowych 😉 
Oczywiście nie potrafili się powstrzymać i w ostatnim zdaniu informują mnie, że „poprzez chrzest jestem związany z J. Ch. również po apostazji i on dalej będzie mi towarzyszył”. Niech towarzyszy, ale w knajpach płaci za siebie.

A w Indiach kierowca autobusu chciał ominąć krowę i 12 osób nie żyje. To tyle o pozytywach płynących z religii.

Ślub! (=dożyłem, doczekałem)

Zatem wzięliśmy ślub.
Było kameralnie – my, parentes, świadkowie J. & B., tłumaczka. Zawczasu dostaliśmy pełen wykaz tego, co jest wymagane – dokumenty, punktualność, własny długopis 🙂 – i tego, co jest zakazane – sypanie ryżem, konfetti, kwiatami w i przed urzędem oraz wrzucanie zdjęć z uroczystości do mediów społecznościowych (dobrze, że napisali, bo my przecież jesteśmy z tego znani….).

Pan urzędnik był przesympatyczny; wysławiał się z dużą swadą potrafiąc wpleść różne okolicznościowe komentarze. Ja wiem, że to nie jego pierwszy raz, ale po pierwsze, niektórzy ludzie mają taką dykcję, że nie powinni nigdy ust otwierać; po drugie, mógł mieć wywalone – ileż razy można klepać to samo; po trzecie, jak to B. stwierdził, mógł się w domu pożreć z żoną i zwyczajnie nie być w stanie prawić nam farmazonów o szczęśliwym pożyciu. 

Pani tłumaczka. Całkowity przypadek, ale trafiliśmy świetnie. Wszystko płynnie, bez eeee…. aaaa…. no tentego….. Żadnego szukania słów, sapania, wszystko od razu przetłumaczone, wyraźnie i z humorem.

Potem tylko podpisy i wyżerka U Luisa.

I czuję się z tym ciut dziwnie. Otóż, nie spodziewałem się, że w ogóle kiedykolwiek z kimkolwiek to nastąpi. Ponadto, czuję się trochę jak miasto lokowane na prawie magdeburskim, bo też musieliśmy odwołać się do niemieckiego prawa. Po trzecie, w życiu bym nie przypuszczał, że hajtnę się szybciej, niż mój brat 😉

I na koniec beczka dziegciu w naszej chochli miodu: spodziewałem się, że oczywiście dostaniemy urzędowe odpisy aktu małżeństwa, wiecie, takie do okazania w innych urzędach, ale główny akt będzie na czerpanym papierze i pisany takim upiornym gotykiem – coś a’la cyrograf – że ni diabła nie idzie rozczytać, a tu zwykły urzędowy druk…. Kaszana i Tandeta.

1633337537790