Madame Anisette

Nabyłem – po raz kolejny – różę 🙂

Do tej pory sam miałem dwie – Madonnę i Lincolna, ale ją wykończył przędziorek, a jego palące słońce na balkonie. Koniec końców jedyne z moich różanych pomysłów uchowały się w kleingarten moich rodziców. Tam siedzą i mają się dobrze, ale siłą rzeczy lepiej im w ziemi, niż w skrzyni na balkonie.

Niemniej postawiłem zrobić jeszcze jedno podejście i sprowadziłem Madame Anisette. Została posadzona w zeszły czwartek, podlana, zakopczykowana i siedzi.

IMG_20240422_140854

15 maja

Nie pochwaliłem się, ale posadzone w zeszłym roku róże padły.

Nie pochwaliłem się, ale posadziłem dwie nowe.

Rabatową – Madame Anisette

Madame

Pnącą – Ilse Krohn Superior

Ilse

Zobaczymy, czy uda mi się te dwie utrzymać. Póki co dziś dokonałem pierwszych oprysków, bo ###%@!^%# mszyce się pojawiły.

6 maja

Mówiłem, że będzie druga? Mówiłem.

mr l

To Mr. Lincoln.
Wielkokwiatowa odmiana uzyskana w 1964 ze skrzyżowania Chrysler Imperial z Charles Mallerin. Jej rywalką do donicy była White Symphony, ale zdecydowałem się na wersję zapachową.
Dodatkowym powodem była łatwość uprawy – pojęcie względne w moim przypadku. Róża ta ponoć nie jest zbyt wymagająca i jest dość odporna na mróz i choróbska.

27 kwietnia

Posadziłem różę.

Jak wiadomo, nie mam szczęśliwej ręki do roślin. Kilkakrotnie eksperymentowałem z iglakami (od czasów liceum), kaktusami (od czasów podstawówki) i niestety, ale kończyło się bardzo nieprzyjemnie dla roślin.

Ostatnio znów chodził za mną iglak. Po spędzeniu w sklepie godziny z okładem wyszedłem stamtąd z różą, dwoma worami ziemi i nawozem. Dzień później prewencyjnie dowiozłem wór ziemi oraz keramzyt i rękawice.

Róża Hanky-Panky wylądowała w donicy po iglaku. Oglądałem kilka różnych rabatowych, ale ta mnie ujęła. Poza tym, nazwa też się dobrze kojarzy, choć Cytrusowi powiedziałem tylko tyle, że ma coś wspólnego z Madonną 🙂

hanky

Tak w ogóle to chodzi za mną jeszcze jedna, tylko tym razem wielkokwiatowa. Nie potrafię się póki co zdecydować, ale raczej coś się pojawi. Poza tym, idzie do mnie książka o różach – mam wrażenie, że wszystkie książki o różach piszą Niemcy – bo jednak nie chcę być takim całkowitym ignorantem (=głównie z myślą o biednych zieleninach).